Mam 52 lata, od zawsze w Kościele Katolickim, od ćwierć wieku regularnie chodząca w niedzielę do kościoła, od 9 lat w Kościele.
9 lat temu doświadczyłam obecności Jezusa dzięki uczestnictwu we Mszach Świętych z modlitwą o uzdrowienie duszy i ciała i w kursie Alfa. Od tego czasu wzrastam w wierze, od 6 lat czynnie uczestniczę w życiu wspólnoty charyzmatycznej.
Dwa lata temu byłam na fundamencie. To były jedyne rekolekcje tylko dla mnie, do ostatniego weekendu.
Mimo tego, że w naszej wspólnocie formujemy się w grupach, codziennie rozważam Słowo Boże, po minionym weekendzie uświadomiłam sobie, że do tej pory moje rozważanie było jak próba wykonania cięcia chirurgicznego nożem kuchennym. Ksiądz Wons pokazał mi, jak operować skalpelem :) Mogę powiedzieć, ze jadłam chleb z niejednego duchowego pieca, uczestniczyłam w wielu konferencjach, słyszałam wielu mówców głoszących z wielką widoczną charyzmą, ale po raz pierwszy spotkałam się z głoszeniem tak przystępnym w odbiorze, delikatnym, a jednocześnie tak zapadającym w serce, przekonywującym nie środkami wyrazu, a mocą Ducha Świętego.
Ta mozaika w auli, według mnie genialnie proroczo wlewa zdroje Wody Żywej w księdza Krzysztofa i przez Niego przelewała się w nas. Ksiądz Krzysztof jest narzędziem uzdatniającym tę Wodę do naszego użytku. To nie znaczy, że jej czegoś brakuje, po prostu my jeszcze nie potrafimy wziąć z niej tego, co najważniejsze i potrzebujemy pomocy.
Szczęśliwa, że byłam teraz, szczęśliwa, że pojadę w grudniu, ufam, że to wszystko, co Bóg mi daje, będę mogła spożytkować na Jego chwałę.
Jezus odbiera sobie też chwałę z tego pięknego miejsca, które budujecie.
Izabela Jajko