Powrót do lectio divina,
czyli budzenie się nowej wiosny w Kościele
(konferencja wygłoszona przez ks. Krzysztofa Wonsa SDS na sesji dla prowadzących rekolekcje lectio divina i kierowników duchowych, 20-22 listopada 2019)
Czy aby?
W tytule mojej konferencji ująłem pewne założenie, które od razu może spotkać się z pytaniem. Czy aby? Jesteśmy świadkami budzenia się wiosny w Kościele (tych wiosen było wiele w historii Kościoła), czy raczej mamy zapowiedź srogiej zimy? Na początku dwa dopowiedzenia do samego tematu:
Pierwsze: od pierwszych Zielonych Świąt w Kościele, opisanych w drugim rozdziale Dziejów Apostolskich, jesteśmy w porze wiosny Kościoła. Duch Święty, parafrazując słowa Ireneusza z Lyonu, które odniósł do świętych pism Biblii, możemy powiedzieć z pewnością, którą daje nam wiara: że Duch Święty podobnie jak Pismom tak i Kościołowi, który żyje dzięki Pismom, zapewnia wieczną młodość! Wiosna zaczyna się już wtedy, gdy ziarno pada w ziemię. Czasami kryje się w maleńkim ziarnie, które skrywa zmrożona ziemia.
Drugie: tym ziarnem jest Słowo Boga, które czeka nieustannie na spotkanie z ziemią, na przyjęcie. Im bardziej ziemia gotowa jest na przyjęcie ziarna, by mogło w niej obumrzeć i wydać wiosenne zalążki owocu, tym obficiej się to dzieje. Kościół ma w swojej historii taką sprawdzoną praktykę kultywacji ziarna Słowa. Prze wieki ją stosował. Czasami lepiej, czasami gorzej, bardziej lub mniej powszechnie. Jest to praktyka lectio divina, czyli takiego czytania Słowa, podczas które lectio humana staje się lectio divina i dzięki niej rozwija się Ecclesia divina, a nie Ecclesia humana.
Prorocy naszych czasów
Spośród wielu proroków naszych czasów, dwóch chciałbym przywołać w tym miejscu. Nie dlatego by ich wyróżniać wśród innych, ale dlatego, że mocno inspirują mnie w krakowskim CFD, które od początku coraz bardziej odkrywa swoją tożsamość jako Dom Słowa. Są to Benedykta XVI i kard. Carlo Maria Martini i ich dwa przemówienia.
Benedykt XVI, w pierwszych miesiącach swego pontyfikatu, na kongresie z okazji 40. rocznicy ogłoszenia Konstytucji dogmatycznej o Objawieniu Bożym «Dei verbum» (14-18 września 2005), powiedział do delegatów ze 100. krajów: „Chciałbym przede wszystkim przypomnieć i polecić prastarą tradycję lectio divina (…) Praktyka ta, jeśli będzie się ją skutecznie propagować, przyniesie w Kościele – jestem o tym przekonany – nową duchową wiosnę”[1]. Słowa Benedykta XVI są bezpośrednią kanwą tematu mojej konferencji. Cytowane słowa Benedykta XVI padły w trzy lata po innym wystąpieniu, mniej znanym - Kardynała Carlo Martiniego. Wystąpienie biskupa Mediolanu, miało miejsce w u kamedułów w Camaldoli. Opatrzył je tytułem: „Słowo Boże w przyszłości Europy”[2]. Przedłożenie to było jego ostatnią wygłoszoną konferencją i brzmi jak duchowy testament, napisany z ogromną pokora dla całego Kościoła, po 23. latach posługi na stolicy jego poprzednika św. Ambrożego. Całe wystąpienie utkane jest z duchowych, intymnych, pasterskich zwierzeń.
Dla mnie w tym domu jest o tyle ważne, że sam kard. Martini, którego nota bene zapraszaliśmy do naszego domu Słowa (to było w ostatnim roku jego posługi i otrzymaliśmy odpowiedź, że w związku z tym nie podejmuje już zaproszeń), towarzyszył mi duchowo od lat w tworzeniu projektu rekolekcji lectio divina: Cztery Ewangelie jako cztery etapy dojrzewania Kościoła (chrześcijanina) w wierze, który poznałem jeszcze w czasie moim studiów na Gregorianie.
To właśnie kard. Martini, przez swoje rekolekcje, w których łączył dynamikę lectio divina z elementami Ćwiczeń św. Ignacego, natchnął mnie do zainicjowania rekolekcji w dynamice lectio divina.
Jeśli więc chciałbym mówić do was o budzeniu się nowej duchowej wiosny w Kościele, to właśnie dlatego, że motywuje mnie do tego nieustannie Benedykt XVI i jego cytowane słowa, zaś kard. Martini swoim wystąpieniem, a raczej doświadczeniem, którym się w nim dzieli, upewnia, że drogą dla nowej duchowej wiosny Kościoła jest praktykowana w tym domu i rozpowszechniana przez różne projekty lectio divina.
Samą praktyką lectio divina w Kościele zajmie się nasz inny mistrz o. Innocenzo Gargano, ja natomiast chciałbym razem z Wami uświadomić sobie jak ważny jest powrót do Biblii, do Słowa Bożego w dobie niewątpliwie narastającego kryzysu wiary zwłaszcza w Europie. Głównie do naszego kontynentu będę się odwoływał.
Jeśli chcę się takiej refleksji podjąć to nie dlatego, abyśmy poszybowali gdzieś daleko poza naszą codzienną rzeczywistość, ale raczej wylądowali w tym miejscu, w którym się znajdujemy i nabrali jeszcze większego przekonania do tego, jak ważny jest dzisiaj dla budzenie wiosny Kościoła powrót do lectio divina i że to nasze małe miejsce w CFD, jak wiele innych podobnych, mogą być jak skrawek ziemi, w które zasiane ziarno Słowa budzić będzie powoli skrawek po skrawku duchową wiosnę Kościoła. Siewca musi być pierwszym wierzącym w moc maleńkiego ziarna, które zasiewa na skromnym poletku.
Kard. Carlo Maria Martini rozpoczął swoje wystąpienie od podzielenia się swoim marzeniem. To marzenie głośno wypowiedział podczas Drugiego Specjalnego Synodu Biskupów Europy (1 — 23 października 1999 roku – a więc 20 lat temu) zgromadzonego wokół tematu: Jezus Chrystus żyjący w swoim Kościele źródłem nadziei dla Europy.
Ewangelia w Europie
Otóż marzeniem Martiniego było, aby coraz większa zażyłość z Biblią czytaną, medytowaną osobiście, w grupach, wspólnotach, rozpaliła w sercu ogień, który palił dwóch uczniów na drodze do Emaus, gdy Jezus Pisma im wyjaśniał (por. Łk 24, 32). Dodał, że jego osobiste doświadczenie upewnia go wewnętrznie, że Biblia czytana i przemodlona, zwłaszcza przez młodych, będzie księgą przyszłości na kontynencie europejskim.
Martini przypomniał najpierw jak pojawiła się Ewangelia na kontynencie europejskim. Otworzył Dzieje Apostolskie i zaczął czytać 16 rozdział, wersety 6-9. Przypomniał jak Paweł, razem z młodym Tymoteuszem, synem chrześcijańskiej Żydówki i poganina Greka prowadzeni byli przez Ducha w Azji, „wypychani” przez Niego coraz bardziej na Zachód aż znaleźli się w Europie. Nie mieli wcale zamiaru tam się udawać. Inne były ich plany misyjne, ale Duch stanowczo i konsekwentnie wyprawiał ich do Europy. Przypomnijmy sobie, jedyny jaki znajdujemy w NT, opis początku ewangelizacji naszego kontynentu:
„Przeszli Frygię i krainę galacką, ponieważ Duch Święty zabronił im głosić słowo w Azji. Przybywszy do Myzji, próbowali przejść do Bitynii, ale Duch Jezusa nie pozwolił im, przeszli więc Myzję i zeszli do Troady. W nocy miał Paweł widzenie: jakiś Macedończyk stanął [przed nim] i błagał go: «Przepraw się do Macedonii i pomóż nam!» Zaraz po tym widzeniu staraliśmy się wyruszyć do Macedonii w przekonaniu, że Bóg nas wezwał, abyśmy głosili im Ewangelię.”
Dz 16, 6-9
Na początku tego opisu czytamy i słyszymy tylko nazwy regionów i miejscowości Azji Mniejszej. To była trasa drugiej podróży misyjnej rozpoczętej po tzw. soborze w Jerozolimie (Dz 15, 36). Cała podróż, ma się wrażenie, przebiega niezwykle wartko, dynamicznie, jakby Łukasz chciał powiedzieć, że Duch spieszy się do Europy, a Paweł i Tymoteusz jeszcze o tym nie wiedzą. Wreszcie pośle Pawłowi w nocy, we śnie, błagającego Macedończyka. Możemy powiedzieć Duch Święty ma twarz Macedończyka i błaga, aby Paweł przeprawił się do Europy. Woła we śnie do Pawła: „Pomóż nam!”.
Tak się zrodziła w Apostole pierwsza myśl o ewangelizacji Europy: zrodziła się z natarczywego błagania Ducha Świętego, który ustami Macedończyka wołał w imieniu Europy: „Pomóż nam”. Jakbym słyszał: Pawle, ty czytasz Pisma, znasz je, spotkałeś osobiście Tego, który jest Ewangelią – Zmartwychwstałego Jezusa, więc pomóż nam. Pojawia się we mnie pytanie czy dzisiaj wołanie Ducha nie jest podobne? Europa chrześcijańska, która staje się w coraz większej mierze neopogańska, woła do Pawłów i Tymoteuszów: Pomóżcie nam, wy którzy znacie Pisma.
Zdumiewa reakcja Pawła. Jest pewny, że jego doświadczenie we śnie jest od Ducha Bożego, i że to On go prowadzi. Teraz zaczyna rozumieć, dlaczego Duch jakby w poprzek jego planom misyjnym w Azji, “zygzakiem” prowadził go po prowincjach Azji Mniejszej. Nie jest tym dziwnym prowadzeniem ani zniecierpliwiony, ani sfrustrowany. Wyczuwa, że Duch postawił go przed nowym, opatrznościowym zadaniem.
Nocne doświadczenie w Troadzie upewniło go, że Bóg chce od niego czegoś nowego. Ewangelizacja rodzi się tak jak lectio divina, z posłuszeństwa Duchowi, który działa w poprzek ludzkim myślom, ludzkim wizjom, ludzkiemu czytaniu rzeczywistości. Paweł potrafił słuchać i usłyszeć, co mówi Duch do Kościołów, ponieważ cały był zanurzony w Pismach przez Ducha. Od tamtej nocy i pierwszej podróży misyjnej do Europy, słowo Boże będzie głoszone od jednego regionu do drugiego, od miasta do miasta, od wsi do wsi, aż do najbardziej oddalonych zakątków Europy, aż w końcu – zauważa kard. Martini – Pismo Święte, z właściwą sobie mocą Słowa Bożego, wejdzie w kulturę i mentalność Europejczyków.
Oczywiście – jak zwraca uwagę kard. Martini – niektórzy chrześcijanie prawdopodobnie już wcześniej dotarli do Rzymu czy innych miejsc naszego kontynentu. Jednak jedyny opis początku ewangelizacji Europy, jaki posiadamy to właśnie ten w Dz 16, 6-9.
Ewangelizacja Europy rozpoczęła się od głoszenia Słowa przez człowieka, który przez lata całe po swoim nawróceniu praktykował lectio divina Pism, które musiał w Duchu na nowo przeczytać, by zrozumieć ich sens nie wedle Starego Prawa, ale wedle Ducha Chrystusa. Dał się prowadzić Duchowi na drogach misyjnych, ponieważ nauczył się Bożego – duchowego czytania Pism.
Współczesny naukowiec protestancki Giorgio Girardet – którego słowa przywołał kard. Martini, (zob. Bibbia perché, Claudiana, Torino 1993, s. 196) tak pisze o tym, ile Biblia znaczyła i znaczy dla Europy:
„Trudno nie docenić wagi, jaką Biblia odegrała w formacji i wypracowaniu cywilizacji zachodniej, w jej filozofii, w jej doktrynach politycznych, w etyce i koncepcji świata, które pod wieloma aspektami czynią dzisiaj Zachód oryginalny, różny od innych kultur i cywilizacji.
Przez ponad tysiąc lat, od IV do XVII wieku, Biblia była tekstem bazowym zarówno dla kultury religijnej jak i świeckiej. Jedna i druga czerpały z niej prawdy do wierzenia, zasady postępowania. Biblia była obecna w katedrach, w klasztorach, w szkołach i w literaturze popularnej, inspirowała intelektualistów, pisarzy, artystów, wpływała na mentalność ludów Europy i kształtowała ich język mowy.
Dzięki Biblii zrodzonej ze spotkania świata grecko-rzymskiego i hebrajsko-biblijnego, cywilizacja europejska otrzymała najpierw fundamenty filozofii i sztuki oraz fundamenty dla prawa i nauki. Biblia stała się także bazą dla religii, etyki, odczytywania sensu historii, priorytetem dla sumienia. Miała jedyny w swoim rodzaju wkład w świeckość polityki”.
Do znaczenia Biblii w histori i kulturze Europy często nawiązywał Jan Paweł II. Z mocą podkreślał, że kultury europejskiej nie da się zrozumieć w oderwaniu od chrześcijaństwa. Fundamentem chrześcijaństwa jest Ewangelia głoszona przez wieki przez apostołów i niezliczoną rzeszę wiernych.
Papież Jan Paweł II wykazywał, że Europa kształtowana przez żyjące Słowo Boga odegrała w historii świata niepowtarzalną rolę. Ewangeliczna kultura wniosła silny wkład w rozwój ludzkości, niezwykłą twórczość. Owszem historia Europy, jej kultura odnawiała się nierzadko pośród zmagań i konfliktów, ale zawsze w sposób twórczy.
W Gnieźnie z okazji 1000. rocznicy śmierci św. Wojciecha, (3 czerwca 1997) Jan Paweł II powiedział w homilii, że „Dobrą Nowiną - Ewangelią, żyli w Europie przez kolejne stulecia, aż po dzień dzisiejszy, nasi bracia i siostry. Powtarzały ją mury kościołów, opactw, szpitali i uniwersytetów. Głosiły ją foliały, rzeźby i obrazy, obwieszczały strofy poezji i dzieła kompozytorów”. (Homilia Jana Pawła II z okazji 1000. rocznicy śmierci św. Wojciecha, Gniezno, 3 czerwca 1997).
W „Liście do Artystów”, (czyli – jak dookreślił „do tych, którzy z pasją i poświęceniem poszukują nowych «epifanii» piękna, aby podarować je światu w twórczości artystycznej”), napisał w roku 1999: „Pismo Święte stało się swego rodzaju «ogromnym słownikiem» (P. Claudel) i «atlasem ikonograficznym» (M. Chagall), z którego czerpała chrześcijańska kultura i sztuka. (…) Niezliczoną ilość razy biblijne słowo stawało się obrazem, muzyką, poezją, wyrażając językiem sztuki tajemnicę «Słowa, które stało się ciałem». W dziejach kultury wszystko to przyczyniło się do powstania rozległego dziedzictwa wiary i piękna. Wzbogaciło ono przede wszystkim modlitwę i życie ludzi wierzących”[3].
Ewangelia przyszłością Europy
Wróćmy do wystąpienia kard. Martiniego. Wierzył mocno, że Biblia może stać się księgą przyszłości Europy i całej planety i widział jak to może się stać: w jaki sposób wykorzystać moc Biblii, aby to się spełniło. Oczywiście po ludzku rzecz biorąc zasadne staje się pytanie: Czy istnieje jakiś sposób, aby, w tej zsekularyzowanej przecież w dużej części Europie, dotrzeć z Biblią do prostych ludzi. Nie tylko: czy można dotrzeć z Biblią do wielkich mas także w metropoliach pośród pokawałkowanego dzisiaj życia, pośród szerzącej się duchowej destrukcji, pośród coraz większego rozbicia i kryzysu międzykulturowego i międzyreligijnego? Martini mówi: Oto moje osobiste doświadczenie i nim się teraz dzielę:
„Wśród środków, które mogą bardziej pomóc chrześcijanom żyjącym we współczesnym świecie, w osiągnięciu jedności życia, pokoju, zdolności do konstruktywnego życia społecznego, istnieje pewne ćwiczenie (…) zmierzające do codziennej praktyki lectio divina. Przez lectio divina rozumiem zdolność do stawania przed stronicą Pisma Świętego, aby ją czytać w duchu wiary i modlitwy, tak, aby demaskowała w nas pułapki współczesnej mentalności i aby zmierzała do czytania wszystkich rzeczywistości według myśli i serca Bożego (…). Praktyka lectio divina jest lekarstwem na dzisiejsze niespokojne, pokawałkowane życie. Lectio divina to na prawdę opatrznościowe lekarstwo na nasze czasy"[4].
W tym momencie kard. Martini odsyła nas do ostatniego, szóstego rozdziału Konstytucji Dogmatycznej o Bożym Objawieniu, w którym Sobór proponuje nowy projekt w historii Kościoła. Nowy dlatego, że bierze pod uwagę aktualną sytuację kulturową, której nie było w poprzednich wiekach. Dzisiaj jest tak, jak nie było nigdy wcześniej: ogromne rzesze ludzi mają dzisiaj dostęp do Biblii i możliwość czytania i medytowania. Kiedyś jedyną drogą do kontaktu z Biblią było wysłuchanie kazania (nie znane było pojęcie i praktyka homilii). Dzisiaj rzesze ludzi ma możliwość bezpośredniego kontaktu z Biblią, medytowania, modlitwy Słowem.
Warto w tym momencie poczynić dygresję i przedstawić kilka danych. Dane z października tego roku (2019 r. - przyp. red.) mówią, że: na ok. 7,1 tys. języków, którymi posługują się dzisiaj ludzie na całym świecie przetłumaczenia Biblii w całości lub częściowo doczekało się 3,4 tys. języków. Na przetłumaczenie całej Biblii, lub przynajmniej niektórych ksiąg, czeka jeszcze więcej niż połowa języków – ok. 3,7 tys. z tym, że trzeba od razu dodać, że obejmuje ona stosunkowo niewielką część ludzkości, bo są to języki pomniejszych społeczeństw. Zdecydowana większość ludzi na świecie ma dostęp do Biblii, gdyż Biblia przetłumaczona została już na najważniejsze języki, którymi operują ludzie [5].
Przecież faktem pozostaje, że ze wszystkich czytanych ksiąg i książek, Biblia niewątpliwie posiada szczególny wpływ na kulturę światową, skoro przez całe wieki była i nadal jest czytana bardziej lub mniej uważnie przez setki milionów ludzi[6]. Wiemy, że literatura spisana w wielu przypadkach zaczynała się od przełożenia Biblii na język danego narodu. W tym celu układano niejednokrotnie alfabet dla danego języka, jak to miało miejsce choćby z literaturą słowiańską, armeńska czy gruzińską. To wszystko świadczy o ogromnej roli Biblii w życiu konkretnych, pojedynczych ludzi, ale także w życiu całych narodów[7].
Ewangelia lekarstwem dla Europy
Wróćmy do wskazań Martiniego. Właściwie, chce nam powiedzieć, że trzeba zacząć na serio realizować to co powiedział już Sobór Watykański II. Sobór w Dei Verbum zaproponował, aby wychowywanie ludzi wszystkich stanów do lectio divina, stało się celem duszpasterskim. Martini podkreśla, że wg niego taki cel jest osiągalny. I nie chodzi o to – zwraca uwagę – aby od czasu do czasu przeczytać osobiście lub w grupie kilka stronic Biblii. Chodzi o systematyczną, uporządkowaną, metodyczną lectio praktykowaną w klimacie ciszy i modlitwy; chodzi o praktykowanie lectio continua, tak jak tego uczy codzienna Liturgia w trzyletnim cyklu czytań niedzielnych i podwójnym cyklu w zwykłe dni tygodnia. Lectio divina nie zastępuje bynajmniej ani katechezy, ani innych form nauczania, dostosowania kulturowego, które pomagają dojrzewać w wierze.
Jednak prawdą jest także to, – twierdzi Martini – że lectio divina proponuje coś, co nie zawsze umożliwia katecheza czy kazanie: lectio divina stawia każdego z jego własnym sumieniem przed Bogiem, który przemawia „twarzą w twarz”, zaprasza, wzywa, pociesza, ale także upomina, konfrontuje, a wszystko to w atmosferze modlitwy, intymnej rozmowy, która czasem przybiera formę prośby, innym razem doświadczenia przebaczenia, zaproszenia do poddania się prowadzeniu Ducha, który prowadzi do nowych wyborów życiowych.
Lectio divina jest lekarstwem na powierzchowność, na współczesne rozbicie i fragmentaryzację życia. Martini nazywa lectio divina opatrznościowym Boskim lekiem na nasze czasy i dlatego wezwanie Soboru Watykańskiego II do wychowywania trzeba potraktować z przejęciem, na serio, nie lekceważyć go. Rzeczywistość jest taka, że Europa się coraz bardziej laicyzuje, odrywa się od tajemnicy Boga. Bóg jest nieobecny w życiu społeczeństw. Antropologia bez Boga staje się modelem życia. Nasila się wewnętrzna susza, brak duchowego powietrza, co grozi uduszeniem się sumień, zanikiem jakiegokolwiek smaku Boga. Jesteśmy świadkami „milczącej apostazji” (Jan Paweł II, Eclesia in Europa).
Ewangelia nadzieją Europy
Kard. Martini stawia nie tylko diagnozę i nie uczy narzekać na kiepski stan zdrowia Europy, ale podaje lekarstwo. Mówi z przekonaniem, że tylko wtedy, gdy będziemy karmili naszą wiarę osobistym kontaktem ze Słowem, będziemy w stanie przejść bez szwanku przez duchową pustynię współczesnego społeczeństwa. I przypomina słowa Jana Pawła II: „bardziej niż kiedykolwiek Europa musi na nowo odkryć swoją duchową tożsamość, niezrozumiałą bez chrześcijaństwa.” (Przemówienie na sympozjum na temat duszpasterstwa rodzin w Europie, 26 listopada 1982 r.).
Wyczuwa się żar, głębię doświadczenia i silną intuicję duszpasterską z jaką stawia tezy kard. Martini, wielki erudyta, biblista, pasterz Mediolanu, największej diecezji świata, w której powstawały „jak grzyby po deszczu” Szkoły Słowa inspirowane jego przepowiadaniem, jego lectio divina. Mówi z wewnętrzną pewnością: „jestem przekonany, że praktyka lectio divina może natchnąć całe duszpasterstwo i jego program w wielkich europejskich metropoliach”.
Według Martiniego istnieje dzisiaj wiele przesłanek zarówno kulturowych jak i duchowych, które mogą uczynić lectio divina częścią organicznego programu Kościoła. Może stać się natchnieniem i ożywieniem wielu inicjatyw we wspólnotach chrześcijańskich. Zgłębianie Biblii może stać się miejscem dialogu międzyreligijnego, bo przecież dialog ten przenika całe Pismo Święte. Biblia uczy, jak spotykać się z nowymi, odmiennymi kulturami, jak jako lud Boga asymilować i wchłaniać w siebie bez tracenia własnej tożsamości, ale ubogacając ją jeszcze bardziej, jak wnosić w inne kultury światło Słowa Bożego.
Martini dzieli się swoim osobistym pozytywnym doświadczeniem dialogu z niewierzącymi, który prowadził w Mediolanie. Nazwał te dialogi je „katedrą niewierzących”. Taka jest moc Biblii, zawartego w niej Słowa Bożego: pomaga porozumiewać się, spotykać z tymi, którzy nie wierzą w Boga lub Go poszukują.
Kard. Martini kończy swoim osobistym „credo”: Wierzę, że Pismo Święte jest naprawdę księgą przyszłości Europy i oddaje głos św. Ambrożemu, wielkiemu poprzednikowi na stolicy duchowej Mediolanu:
"Zatem podobnie jak miasto zostaje umocnione i lepiej się rozwija poprzez obecność w nim mądrych osób, natomiast popada w ruinę, jeśli ich zabraknie, tak też surowa mowa, pełna starczej roztropności jest w stanie umocnić duszę i utwierdzić każdy umysł. Jeśli zdołamy ponadto korzystać obficie z lektury świętych tekstów, będących prawdziwym senatem wielu pouczeń i dobrych rad, ta lektura nawet umocni na wieki to miasto, które znajduje się w każdym sercu." (De Cain et Abel, II,3,12).
Ewangelia - ciekawa i trudna
Przed nami duże wyzwanie budzenia duchowej wiosny Kościoła. Benedykt XVI jest o tym przekonany, że nadejdzie nowa duchowa wiosna Kościoła, jeśli wrócimy wiernie do wielowiekowej praktyki lectio divina. Wydaje się, że „w powietrzu” bardziej czujemy zimę niż wiosnę. Szkoda czasu na zajmowanie się przewidywaniem pogody. Trzeba po prostu otwierać Biblię i rozpoczynać Boże czytanie. Trzeba innym pomagać otwierać Biblię.
W przeprowadzonych przez Katolicką Federację Biblijną badaniach na temat lektury Pisma Świętego w niektórych krajach[8] (dane sprzed 11 lat), stwierdzono, że choć zdecydowana większość uznaje treści biblijne za prawdziwe, interesujące i potrzebne w życiu codziennym, to jednak w ciągu 12 miesięcy tylko od 20% do 38% badanych w krajach Europy przeczytało przynajmniej jeden urywek Pisma Świętego[9].
Wydaje się jednak, że coś drgnęło na lepsze. Można mówić o wzrastającym powszechnie głodzie Słowa, a wraz z nim zapotrzebowaniu na mistrzów, którzy by uczyli, jak je czytać i zgłębiać. Jak bowiem wynika z tych samych badań, wiele osób uważa tekst biblijny za interesujący, ale jednocześnie za trudny do zrozumienia.
Liczna grupa badanych stwierdziła także, że Biblia zawiera prawdziwe i ważne dla życia wartości, jednak niełatwe do praktykowania. Pojawia się więc pytanie: Jak przejść od zachwytu, który Biblia nie przestaje wzbudzać w społeczeństwie coraz bardziej przecież zsekularyzowanym, do tego, aby zawarte w niej Słowo mogło skutecznie przemieniać Europę i nie tylko? Martini odpowiedział nam na to pytanie powołując się na własne doświadczenie.
Potrzeba mistrzów lectio divina, to znaczy autentycznych świadków Słowa, którzy przekonają sobą, że stronice Biblii nie są abstrakcyjne, nie są jedynie piękne, ale konkretne i pomocne w życiu[10].
Nie możemy przespać rodzącego się w Kościele i świecie głodu Słowa, ale także głodu duchowych przewodników przy lekturze Biblii. Wciąż aktualna pozostaje historia dworskiego urzędnika królowej Kandaki z Dziejów Apostolskich, który podczas lektury Proroka Izajasza, pytany przez Filipa czy rozumie co czyta, odpowiedział: „Jakżeż mogę [rozumieć], jeśli mi nikt nie wyjaśni?” (por. Dz 8,27-39).
Przypisy:
[1] Benedykt XVI, Słowo Boże źródłem odnowy Kościoła. Do uczestników kongresu z okazji 40. rocznicy ogłoszenia soborowej Konstytucji „Dei verbum” 16 IX 2005 r., „L’Osservatore Romano” 26 (2005) nr 11-12, s. 25.
[2] Zob. Carlo Maria Martini, La Parola di Dio Nel futuro dell’Europa. Card Carlo Maria Martini, dagli incontri di Camaldoli 2002, w: http://www.internetica.it/ParolaEu-Martini.htm
[3] Przewodniczący Papieskiej Rady ds. Kultury – kard. Gianfranco Ravasi, przyrównuje Biblię do „wielkiego kodeksu” kultury, nazywa ją „słownikiem” ikonograficznym i modelem, z którego czerpano i nadal się czerpie symbole, opowiadania, znaki, obrazy i figury. Zauważa, że stronice Biblii stanowią „barwny alfabet nadziei, którym poprzez wieki malarze pokrywali swoje obrazy”. To czerpanie z Biblii nie ogranicza się do wąskiej grupy ludzi wykształconych, wybitnych artystów, lecz dotyczy ono także ludzi niewykształconych, prostych, którzy jako ludowi artyści tworzyli i tworzą sztukę w kulturowych przestrzeniach folkloru. Wpatrując się w odbicie Biblii, zawarte w dziełach sztuki, można niejako na nowo odkryć tajemne echa tekstu Świętego, ponieważ sztuka stwarza nowe możliwości odczytania zawartych w Biblii treści, które egzegeza naukowa wydobywa tylko z wielkim trudem, a których często zupełnie nawet nie dostrzega.
[4] Zob. Carlo Maria Martini, La Parola di Dio Nel futuro dell’Europa. Card Carlo Maria Martini, dagli incontri di Camaldoli 2002, w: http://www.internetica.it/ParolaEu-Martini.htm.
[5] Prof. Alexander Markus Schweitzer, niemiecki teolog, dyrektor wykonawczy Posługi Biblijnej, stojący na czele Globalnego Tłumaczenia Biblii w ramach Zjednoczonych Towarzystw Biblijnych. W wywiadzie, który ukazał się na stronie Światowej Rady Kościołów (ŚRK), oświadczył on, że dotychczas całą Biblię przełożono na ponad 700 języków, pojedyncze księgi, np. Psalmy czy Ewangelie – na 1,1 tys. a na dalszych ponad półtora tysiąca języków przetłumaczono jedynie Nowy Testament. Biblia została przełożona na ponad 700 języków, pojedyncze księgi, np. Psalmy czy Ewangelie – na ponad tysiąc na półtora tysiąca języków przetłumaczono sam Nowy Testament.
[6] Niezależnie od wyników dzisiejszych debat i dyskusji na temat źródeł kultury europejskiej należy przyznać, że jednym z zasadniczych – obok kultury grecko-rzymskiej, zwanej inaczej antyczną – jest niewątpliwie Biblia. Nawet w podręcznikowych ujęciach można znaleźć m.in. takie stwierdzenia: „W sferze religijno-moralnej: przykazania Dekalogu stanowi podstawę stosunków międzyludzkich niezależnie od wyznania i światopoglądu, natomiast w sferze kulturowej: Biblia jest natchnieniem myślicieli, artystów i pisarzy, inspiracji dla literatury, rzeźby, malarstwa oraz muzyki”. Biblia jest „niewyczerpanym skarbcem wzorów osobowych i postaw, fabuł i anegdot, wątków i motywów, symboliki i metaforyki, frazeologii i stylistyki”.[6] Potwierdzeniem przytoczonej tezy są bez wątpienia z jednej strony same wytwory – tak w sferze duchowej jak i materialnej – kulturowej aktywności mieszkańców Europy na przestrzeni dziejów, a z drugiej – wydawane wciąż publikacje, które – ukazując kulturotwórczy wpływ Biblii w historii starego kontynentu – przedstawiaj" jednoczenie mniej czy bardziej obszerne katalogi dzieł z różnych obszarów kultury, powstałych z biblijnych inspiracji. Zob. M. Adamczyk, B. Chrząstowska, J.T. Pokrzywiak. Starożytność – oświecenie. Podręcznik do klasy pierwszej szkoły średniej. Warszawa: WSiP 1995 s. 23.
[7] Ks. Marek Starowiejski uważa, że na Biblię można patrzeć w różnych aspektach: z perspektywy religijnej jako Księgi żydów (ST) i chrześcijan (ST i NT). Można patrzeć na nią jako na dzieło historyczne narodu izraelskiego w Starym Testamencie, a w Nowym Testamencie życie Jezusa i dzieje pierwszych wieków chrześcijaństwa; można patrzeć na nią jako na dzieło artystyczne – okiem filologa czy literaturoznawcy; wreszcie można tez patrzeć na nią jako na dzieło, które wywarło wielki wpływ na różne kategorie życia społecznego (prawo, instytucje społeczne, moralność) oraz na kulturę – na rozwój literatury, sztuk plastycznych, muzyki, filmu, języka etc.
[8] Badania przeprowadzono w Zjednoczonym Królestwie, Holandii, Stanach Zjednoczonych, Niemczech, Hiszpanii, Francji, Włoszech, Polsce i Rosji. Zob. http://212.77.1.245/news_services/bulletin/news/22049.php?index=22049&lang=sp [dostęp 8.05.2008]
[9] Badania zrealizowane pod patronatem Katolickiej Federacji Biblijnej wykazały między innymi, że w ciągu ostatniego roku przeczytało przynajmniej jeden fragment Pisma Świętego: 38% Polaków; w Wielkiej Brytanii – 36%; w Rosji – 35%.; we Włoszech 27%; w Hiszpanii 20%. Najwyższy procent czytających Biblię zanotowano w USA – 75%. Wyniki badań przedstawiono 28 kwietnia 2008 roku w Biurze Prasowym Stolicy Apostolskiej.
[10] http://212.77.1.245/news_services/bulletin/news/22049.php?index=22049&lang=sp [dostęp 8.05.2008]