Ewangelia na niedzielę: Wyjdź, czekaj, daj się nająć – Bóg przychodzi
Jezus porównuje Królestwo Boże do winnicy, w której pracują najęci przez Niegorobotnicy. Każdemu z nich On sam wyznacza pracę, jej formę i czas. Zapłata dla każdego jest taka sama– zbawienie.Może teraz jest moja godzina, by bardziej otworzyć się na Boga? Do refleksji nad tym pytaniem zachęca wieloletni duszpasterz Centrum Formacji Duchowej w Krakowie ks. Piotr Szyrszeń w komentarzu do Ewangelii na XXV niedzielę zwykłą roku A.
Komentarz wideo:
W czasach Jezusa pracodawcy nie korzystali z firm pośrednictwa pracy. Właściciel wychodził tam, gdzie zbierali się poszukujący zatrudnienia – im był wcześniej, tym lepszych mógł wybrać. Bóg-Gospodarz, nieustannie wychodzi, aby szukać tych, którzy chcieliby podjąć pracę w Jego winnicy.
Czy nie doświadczam „duchowego bezrobocia”?
Dzień dzielono na dwanaście godzin od wschodu do zachodu słońca. W przybliżeniu pierwsza godzina dnia to mniej więcej nasza siódma rano, druga godzina to ósma, trzecia – to u nas dziewiąta, itd.Jeśli symbolicznie w „pracownikach wczesnego ranka” ukrywają się ci, którzy „od dzieciństwa”są z Bogiem, może dziwić ich niezadowolenie, gdy złym okiem patrzą, że On jest dobry!
Czy wierzę, że nigdy nie jest za późno, by ktoś żyjący daleko od Boga, nawrócił się?
Biblia opisuje też innegodzinyprzychodzenia Boga. Godzina trzecia –to moment Zesłania Ducha Świętego; szósta –to czas przyjścia Boga do Abrahama, Samarytanki, św. Pawła; dziewiąta – to godzina śmierci Jezusa na krzyżu. To Bóg wybiera czas i miejsce, ja mam się na Niego otworzyć.
Może teraz jest moja godzina… by bardziej otworzyć się na Boga?