Ewangelia na niedzielę: Bóg, żona i mąż - do miłości trzeba trojga
Miłość Boga i Jego przykazania są skałą, na której można się oprzeć, gdy zawiodą ludzkie siły i zaczną się chwiać ludzkie uczucia. W małżeństwach, gdzie brak tego fundamentu, wszystko jest chwiejne i słabe. Gdy uderzą wichry i burze - dom, rodzina rozpada się. Im więcej Boga w rodzinie, tym mniej rozwodów. Do powierzenia Bogu wszystkich spraw małżeńskich i rodzinnych zachęca komentarz do Ewangelii przygotowany przez Centrum Formacji Duchowej w Krakowie na XXVII niedzielę zwykłą roku B.
Komentarz wideo:
- Przez wzgląd na zatwardziałość serc waszych
Jezus wyjaśnia, że Mojżeszowe przyzwolenie na rozwody było jedynie wyrazem Bożej cierpliwości i stopniowego ukazywania ludowi Izraela głębi przykazań. Lud ten nie od razu był w stanie pojąć i zaakceptować pełnię objawienia na temat małżeństwa.
Czy nie unikam pogłębionej modlitwy, by nie usłyszeć niewygodnych dla mnie treści?
- Opuści człowiek ojca i matkę
Aby się złączyć z żoną czy mężem trzeba opuścić ojca i matkę. Oprócz pępowiny fizycznej, istnieje jeszcze pępowina emocjonalna. Aby stać się dojrzałym i zdolnym do małżeństwa, młody mężczyzna i młoda kobieta muszą na progu samodzielnego życia zapytać siebie samych, czy już zdołali się oddzielić emocjonalnie od mamy i taty.
Czy już to przemodliłeś?
- Człowiek niech nie rozdziela!
Miłość prawdziwa jest potrójna: miłość samego siebie, drugiego człowieka i Boga należą do siebie nierozdzielnie. Rozdzielone giną. Tak też jest w małżeństwie. Tym, który łączy, jest sam Bóg. Może wydawać się, że do prawdziwej miłości wystarczy tylko dwoje: on i ona, że wystarczą tylko ich szlachetne uczucia. Nie, nie wystarczą. Potrzeba czegoś więcej.
Potrzeba jeszcze Boga!