Ta strona używa plików Cookie. Korzystając z tej strony zgadzasz się na umieszczenie tych plików na twoim urządzeniu
Język polskiJęzyk polski
pin ul. św Jacka 16, 30-364 Kraków
clock

Sekretariat czynny:
9:00 -12:00 | 14:00 -17:30 | 18:00 -19:00

pinclockphonemailmail

ul. św Jacka 16, 30-364 Kraków

Sekretariat: 9:00 -12:00 | 14:30 -17:30 | 18:00 -19:00

Strona główna

 

up-arrow
28.11.2010

Bóg tęskni… Jego dzieci mogą się stać artystami

Życie duchowe i tęsknota za Ojcem.
Lectio divina do „Ojcze nasz”
Szkoła Modlitwy Słowem Bożym
26-28 listopada 2010

TEKSTY HOMILII

Bóg tęskni… Jego dzieci mogą się stać artystami
homilia – I Niedziela Adwentu (A), 28 listopada 2010 r.
Iz 2, 1-5; Ps 122, 1-2.4-5.6-7.8-9; Rz 13, 11-14; Mt 24, 37-44

Odkąd sięgnąłem do tekstu czytań mszalnych z I Niedzieli Adwentu przyciąga moją uwagę słowo proroctwa wypowiedzianego przez Izajasza. To słowo objawia mi Boga, który tęskni. Bóg tęskni, by wypełniło się to, co zaplanował.

Warto zaznaczyć, że prorok Izajasz działa w Jerozolimie, a Święte Miasto i całe królestwo Judy w jego czasach jest poważnie zagrożone przez nieprzyjaciół. Gdy rozpoczynał swoje prorockie posługiwanie królowie Izraela i Damaszku sprzymierzyli się przeciw Achazowi; były to początki tzw. wojny syro-efraimskiej. Nadto, Izajasz rozpoczyna publiczną działalność w czasie, gdy potęga Asyrii osiągnęła najwyższy szczyt rozwoju i zawisła groźbą na horyzontem Palestyny. „Smok asyryjski” był już gotów, by uczynić zaborczy skok. Tymczasem w królestwie judzkim na pozór nic nie zapowiada niebezpieczeństwa; dzieje się względnie dobrze. Izajasz jednak widzi, że pod fasadą zewnętrznego rozkwitu i dobrobytu kryją się zarodki przyszłego upadku, że dobrobyt stwarza jego ziomkom wizję złudnego spokoju. Obniża się poziom życia religijnego, miejsce prawdziwej pobożności połączonej ze sprawiedliwością zajmuje pełna obłudy obrzędowość czy wręcz praktyki pogańskie, zanika prostota obyczajów, zbytek deprawuje ludzkie serca. Mieszkańcy Jerozolimy i Judy zapominają o Bóg; Bóg traci pierwsze miejsce w ich sercu.

W tych trudnych czasach Bóg zdradza Izajaszowi swoją tęsknotę, swoje pragnienie. Mówi o tym, co się stanie „w czasach późniejszych” (w tłumaczeniu Biblii Tysiąclecia słyszeliśmy o „końcu czasów”). Prorok jednak nie tyle myśli o końcu historii, ile myśli o wypełnieniu się historii. Izajasz prorokuje o czasach, gdy spełni się to, za czym Bóg tęskni od zawsze, że narody całej ziemi, że poganie i żydzi, że wszystkie narody zwrócą się ku jedynemu prawdziwemu Bogu. Bóg tęskni za tym momentem, kiedy wszyscy, jak tu jesteśmy i ci, którzy pozostali w naszych domach rodzinnych czy zakonnych, i ludzie na całym świecie, zwrócą się do Niego, by słuchać Jego słowa. Bóg tęskni za tym momentem, kiedy zwrócimy się do Niego i zasłuchamy się w Jego Słowo, które jest Słowem Życia. Bóg tęskni za tym momentem, kiedy wszyscy pozwolimy, by Prawo Boże kierowało nasze kroki na ścieżki Pana. On jeden wie, że jego dzieciom grozi wojna niosąca zagładę, niosąca śmierć. Bóg jeden wie, że Jego dzieci, nieświadome tego, wybierają grzech pociągający za sobą śmierć. A On nie chce śmierci. Bóg chce życia. W obliczu gotującej się do skoku potęgi Asyrii Bóg zapowiada, że powszechny pokój nie będzie konsekwencją działań sił zbrojnych Asyrii; to nie legiony asyryjskie zbudują pokój. Powszechny pokój, ogarniający wszystkie narody, może być owocem oparcia na Bogu i Jego Słowie, na Jego Prawie. Tylko Bóg może wprowadzić pełny i trwały pokój, a uczyni to nie orężem przemocy, ale swoim Słowem. Podstawą pokoju będzie uznanie przez wszystkich autorytetu jedynego prawdziwego Boga. Podstawą tego pokoju będzie uległość narodów względem Boga, zwrócenie się do Boga, nawrócenie i poszanowanie Jego Słowa. Pokój będzie owocem słuchania Boga, słuchania Słowa, które uczy chodzić drogami Bożymi.

We fragmencie pierwszego czytania z Księgi Izajasza zachwyca mnie zapowiedź proroka: „Wtedy swe miecze przekują na lemiesze, a swoje włócznie na sierpy”. I myślę sobie, że Bóg tęskni, za momentem, kiedy wszyscy ludzie, stworzeni na obraz i podobieństwo Boga, posłuszni Słowu i prowadzeni przez Słowo Boga, pozwolą, by to podobieństwo do Boga rozkwitło w pełni. Bóg Stwórca tęskni za momentem, kiedy ludzie staną się naprawdę twórczy. Bóg Stwórca tęskni za momentem, kiedy ludzie zamiast walczyć z innymi, będą tworzyć; kiedy zamiast burzyć, będą budować; kiedy zamiast zabijać, będą przekazywać i rozwijać życie. Zwrócenie się do Boga i do Jego Słowa przyniesie owoc prawdziwej twórczości. Wtedy ludzie staną się w pełnym tego słowa artystami, nie przez sztukę, której nikt nie rozumie, ale przez oryginalność, która ma zakorzenienie w niepowtarzalności chcianej przez Boga od początku.

W tych dniach przyszedł mi na myśl pewien obraz, którym podzieliła się z nami w czasie czerwcowej Szkoły Wiary Nataša Govekar objaśniając rzeźby wyryte na pochodzącym z około 340 roku sarkofagu, zwanym dogmatycznym. Jedna z wielu scen przedstawiona na tym sarkofagu to scena stworzenia: Trójca Święta stwarza człowieka. W jaki sposób zostało przedstawione dzieło stworzenia człowieka? Oto Bóg Wszechmocny – Stwórca jest przedstawiony jako siedzący na tronie. Bóg stwarza przez Słowo, a symbolem tego stwarzania przez Słowo jest ręka wyciągnięta w geście „adlocutio”. Ojciec wyciąga tę rękę w kierunku stojącego przez Nim Syna, dotykając nią ramienia Syna. Natomiast Syn wyciąga przez siebie rękę – i stanowi ona niejako przedłużenie ręki Ojca – i kładzie ją na głowie człowieka, którego stwarza. Tak artysta oddał prawdę, że Pan Bóg wszystko stworzył przez Słowo, przez Syna. Kiedy Bóg stwarza to rozszerza swoje ojcostwo. Jego relacja do Syna zostaje rozszerzona na stworzenie. Ale jest coś, co mnie szczególnie poruszyło w tym obrazie. Otóż Syn stwarzający człowieka nie patrzy w kierunku człowieka, nie patrzy na dzieło swoich rąk, jakbyśmy się tego oczekiwali. Gdzie patrzy? Patrzy na Ojca. Bo tylko Syn wpatrzony w Ojca i widzący Ojca działającego może działać jak Ojciec, może działać jak prawdziwy twórca, jak prawdziwy artysta. Syn adoruje Ojca, Syn słucha Ojca i dlatego stwarza coś najpiękniejszego. Moi drodzy, to jest moment, za którym tęskni Bóg Ojciec. Bóg Ojciec tęskni za tym, żeby Jego dzieci zwróciły się do Niego, żeby Jego dzieci wpatrywały się nieustannie w Jego twarz. Bóg tęskni za tym, żeby Jego dzieci Go adorowały i słuchały Jego Słowa, a wówczas będą na podobieństwo Jednorodzonego Syna twórcami, artystami w pełnym tego słowa znaczeniu.

Ale kiedy wczytujemy się w proroctwo Izajasza myślimy może, że Bóg jest chyba niepoprawnym idealistą. Słyszę przecież: „swe miecze przekują na lemiesze, a swoje włócznie na sierpy”. Tymczasem Bóg jest największym realistą. Sięgam po dzisiejszy fragment Ewangelii św. Mateusza i słyszę Jezusa, który wybiegając myślą ku przyszłości bazuje na doświadczeniu przeszłości. Jezus nie zapomina historii, która jak mówimy „magistra vita est”, która jest nauczycielką życia. I ponieważ jest realistą przestrzega nas, by nie powtórzyła się historia z czasów Noego. Bóg zatroskany o człowieka i jak nikt realnie patrzący na życie zachęca nas, byśmy wyciągali wnioski z błędów przeszłości. Jest takie powiedzenie, że historia lubi się powtarzać. A my choć je dobrze znamy, to uważamy – właśnie jako niepoprawni idealiści – że w moim życie się ta historia nie powtórzy; może w życiu innych się powtórzy, ale w moim nie. Przypomina mi to postawę Szymona Piotra w Wieczerniku: „nawet jeśli wszyscy by się Ciebie zaparli, ja nigdy się Ciebie nie zaprę”.

Mówiąc o „czasach późniejszych” Jezus korzysta z zastanawiającego przykładu. Dwaj mężczyźni i dwie kobiety, o których w przykładzie mowa, pracują odpowiednio na polu i przy żarnach. To obraz człowieka skoncentrowanego na pracy zapatrzonego z dzieło swoich rąk. Jeden będzie wzięty, drugi zostawiony. Jedna będzie wzięta, druga zostawiona. Który i która wzięty? Który i która zostawiony? Słowo dzisiejszej liturgii odpowiada na te pytania. Kto pracuje adorując Stwórcę wszystkiego, kto pracuje uznając autorytet Boga i chodzi ścieżkami Pana pozwalając kierować się Jego Słowu – zostanie wzięty, by cieszył się wiecznym pokojem, który tylko Pan Bóg może dać. Kto tworzy adorując siebie, odcinając się od Stwórcy, nie uznając autorytetu Boga, uprawiając „samowolkę budowlaną” i chodząc swoimi drogami – zostanie zostawiony, a „smok asyryjski”, niosący zniszczenie, stoi u bram.

Mamy jeszcze czas, by powstać z iluzji, by powstać ze snu. Mamy jeszcze nie tylko czas (to nie znaczy, że decyzję o powstaniu można odkładać na później), ale mamy Jezusa, który zwyciężył grzech i śmierć, a na życie rzucił światło przez nieśmiertelność. Chrześcijanin to człowiek Poranka Wielkanocnego, to człowiek wierzący w Jezusa, który powstał z martwych zanim weszło słońce. Chrześcijanin to człowiek wierzący w Jezusa - Wschodzące Słońce. Pozwólmy się więc, jeszcze dziś, otulić zbroją światła. Pozwólmy jeszcze dziś przyoblec w Pana Jezusa Chrystusa. Zachęcajmy siebie dziś tą zachętą z pierwszego czytania: „Chodźcie, domu Jakuba, postępujmy w światłości Pana!”. Po co? Po to, by stać się artystami i tworzyć życie w sobie i wokół siebie.

Piotr Szyrszeń SDS

---------------------------------------------------------------------

Zachęcamy do skorzystania z nagrań bieżącej sesji:

oraz innych sesji, które w bieżącym roku odbyły się w naszym domu. Prowadzili je: Józef Augustyn SJ;Amedeo Cencini FdCC;ks. Waldemar Chrostowski; abp Bruno Forte;Innocenzo Gargano OSB Cam., Dariusz Kasprzak OFM Cap., ks. Edward Staniek, Krzysztof Wons SDS; ks. Stanisław Haręzga; Marko Ivan Rupnik SJ, Maria Campatelli, Nataša Govekar, Krzysztof Wons SDS;ks. Jakub Szcześniak; Piotr Szyrszeń SDSi Piotr Ślęczka SDS.