Ta strona używa plików Cookie. Korzystając z tej strony zgadzasz się na umieszczenie tych plików na twoim urządzeniu
Język polskiJęzyk polski
pin ul. św Jacka 16, 30-364 Kraków
clock

Sekretariat czynny:
9:00 -12:00 | 14:00 -17:30 | 18:00 -19:00

pinclockphonemailmail

ul. św Jacka 16, 30-364 Kraków

Sekretariat: 9:00 -12:00 | 14:30 -17:30 | 18:00 -19:00

Strona główna

 

up-arrow
05.11.2010

Słowo, które wprowadza w kryzys i przez niego przeprowadza

ŻYCIE W RYTMIE SŁOWA
Szkoła Kierownictwa Duchowego
5-7 listopada 2010

TEKSTY HOMILII
wygłoszonych przez o. Amedeo Cencini FdCC

---------------------------------------------------------------------

Słowo, które wprowadza w kryzys i przez niego przeprowadza
homilia – piątek 31. tygodnia zwykłego, 5 listopada 2010 r.
Flp 3,17-4,1; Ps 122, 1-2.4-5; Łk 16, 1-8

Kochani Bracia i Siostry! Bardzo cieszę się, że mogę rozpocząć to spotkanie z Wami od celebracji eucharystycznej. Nasze spotkanie formacyjne dotyczy tematu Słowa – Słowa z dnia. Tak więc nie ma nic bardziej logicznego niż to, by rozpocząć je właśnie od Słowa, które Pan dziś dla nas przygotował. W dzisiejszym Słowie pojawia się temat dość łatwy do zidentyfikowania. Jest to temat naśladowania. We fragmencie z Listu do Filipian św. Paweł przedstawia siebie jako tego, który ma być naśladowany. W Ewangelii natomiast Jezus proponuje nam – co może być zaskakujące czy dziwne – naśladowanie postaci, która jest nieuczciwa. Spróbujmy w refleksji zestawić razem te dwie rzeczywistości.

W Liście do Filipian św. Paweł przedstawia siebie jako osobę, którą trzeba naśladować. Zauważmy, że Paweł ma odwagę, żeby to powiedzieć. Jako głosiciel Ewangelii, jako apostoł Chrystusa, czuje że może powiedzieć: „Stańcie się wszyscy moimi naśladowcami… Zachowujcie się według wzoru, jaki macie w nas…”. Chciałoby się zapytać, kto z nas kiedyś lub obecnie tak się przedstawił wobec tych, którym głosił Ewangelię? Nikt?! Czy nikt z nas nie ma odwagi, by powiedzieć: „stańcie się moimi naśladowcami!”. Dlaczego? Czy taka deklaracja miałaby być aktem pychy? Nie sądzę. Przecież to powinno być normalne. Przecież Ewangelię możemy głosić tylko wówczas, kiedy całe nasze życie jest naśladowaniem Ewangelii. Życie, które jest naśladowaniem Ewangelii, czyni naszą osobę możliwą do zaproponowania jako godną naśladowania. Winniśmy więc mieć odwagę wypowiedzenia tych samych słów, które napisał do Filipian św. Paweł. Winniśmy mieć odwagę przedstawienia siebie jako osób, które mają być naśladowane. Kiedy apostoł, kiedy głosiciel Ewangelii, może w ten sposób zaproponować siebie? Przede wszystkim wówczas, gdy ma odwagę, by mówić; przede wszystkim wówczas, gdy ma odwagę, by głosić Ewangelię. Po drugie, kiedy jego życie jest spójne z tym, co głosi; czyli, kiedy czyni to, co mówi. A po trzecie; głosiciel Ewangelii może zaproponować siebie jako godnego naśladowania dzięki temu, czym jest naprawdę w głębi siebie; głosiciel Ewangelii może zaproponować siebie jako godnego naśladowania nie tylko dlatego, że na zewnątrz zachowuje się zgodnie ze stylem ewangelicznym, ale dlatego, że jego uczucia i pragnienia, jego projekty i kryteria wyboru, jego umysł i serce, jego wola i wrażliwość, jednym słowem całe wnętrze - wszystko wewnątrz stało się według Serca Chrystusa. Potwierdza to współczesna, nowoczesna pedagogia. Według nowoczesnej pedagogii mistrz czy wychowawca jest skuteczny w swoich działaniach wychowawczych przede wszystkim przez to, co mówi – dzięki odwadze, by to coś powiedzieć. Jego działanie wychowawcze jest skuteczniejsze przez to, co czyni – czyli w takiej mierze, w jakiej jego życie potwierdza to, czego naucza. Ale nade wszystko i jeszcze bardziej wychowawca jest skuteczny w swej posłudze głosiciela, jeśli całe jego wnętrze, to czym sam jest, to co kocha, to czego pragnie, jednym słowem jeśli wszystko wewnątrz w nim jest zgodne z tym, co głosi na zewnątrz. Oto dlaczego my wszyscy, którzy jesteśmy głosicielami Ewangelii, winniśmy mieć tę odwagę, by powiedzieć „stańcie się wszyscy moimi naśladowcami”. Jeśli nie mamy odwagi, by to powiedzieć albo jeśli w sumieniu czujemy, że nie możemy tego powiedzieć, wówczas nasze głoszenie Ewangelii jest nieskuteczne i – chciałoby się powiedzieć – fałszywe. Nie jest bowiem potwierdzone przez nasze życie, a my jesteśmy fałszywymi głosicielami Ewangelii.

Jezus ukazuje nam jako godnego do naśladowania zarządcę, który w samej Ewangelii, jest nazwany nieuczciwym. A jednak Jezus stawia tego człowieka jako przykład. Bohater Jezusowej przypowieści przeżywa kryzys i wskazuje nam, jak zachowywać się w sytuacji kryzysu. Wszyscy przeżywamy wcześniej czy później jakieś sytuacje kryzysowe. Czy jest tutaj ktoś, kto nigdy nie przeżywał kryzysu? Są też tacy, którzy zawsze przeżywają kryzys! Co to znaczy, że od czasu do czasu przeżywa się kryzys? Kryzys sprzyja zdrowiu zarówno psychicznemu, jak i duchowemu. Trzeba jednak zobaczyć, jak przeżywamy kryzys. Jest wiele osób w Kościele – wierzący, bracia i siostry, księża i osoby konsekrowane – które mają dziwną relację z kryzysem. Boją się kryzysów tak bardzo, że nigdy nie mają odwagi, by przeżyć je aż do głębi. Są również tacy, którzy mówią, że prawdziwym problemem w Kościele nie są ci, którzy przeżywają kryzys, ale ci, którzy powinni go przeżywać, a niestety go nie przeżywają.

Przyjrzyjmy się zatem przykładowi, jaki daje nam ów nieuczciwy zarządca, który przeżywa krytyczną sytuację, ale interpretuje ją w sposób inteligentny. Otóż, po pierwsze, ów człowiek ma odwagę, by siebie samego wprowadzić w kryzys. Mówi: „Co ja pocznę, (…) nie mam siły, by kopać, a żebrać się wstydzę”. Otóż, ów człowiek, nie mówi, że jego kryzys zależy od innych. On nie mówi, że jego kryzys zależy od wspólnoty czy od przełożonej, że zależy od biskupa, od proboszcza, od ludzi należących do parafii czy od diecezji, że zależy od aktualnie panującej kultury czy od kucharki, która wsypuje za dużo soli do zupy. Mamy tyle sposobów, by uniknąć wprowadzenia siebie w kryzys. Kryzys dotyczy mnie. Ten zarządca ma odwagę powiedzieć samemu sobie: „nie mam siły, by to robić”. Zidentyfikować naszą słabość, oto jedno z pierwszych zadań w kryzysie, bo każdy kryzys wskazuje na jakąś słabość, wskazuje jakąś sferę naszej osobowości, w której jesteśmy słabszymi, bardziej kruchymi czy podatnymi na zranienia. Ów człowiek mówi jeszcze: „żebrać się wstydzę”. Kryzys mówi nam zawsze o czymś, czego się wstydzimy. Kryzys mówi o naszych lękach i oporach, o postawach obronnych lub niespójnościach, o naszych sprzecznościach czy wewnętrznym zakłamaniu. Miejmy odwagę, by nadać imię temu wszystkiemu. Kryzys jest zawsze opatrznościową i uprzywilejowaną sytuacją, która pozwala nam poznać siebie. Właśnie w sytuacji kryzysu uwidacznia się to, co mamy w sercu. Nawet jeśli kryzys jest zdeterminowany przez jakieś zewnętrzne okoliczności, to jednak na te okoliczności zawsze ja reaguję w ten czy inny sposób.

Przeżywając kryzys, najpierw potrzebne jest to, by zobaczyć, co we mnie wchodzi w kryzys. Drugim ważny krokiem jest [szukanie drogi wyjścia]. Ów człowiek, o którym słyszymy w Ewangelii, szuka sposobu, by wyjść z trudnej sytuacji. Pokazuje, że jest zdolny do podjęcia decyzji. Idzie wgłąb. Oto prawdziwy kryzys. Kryzys naprawdę przeżywa jedynie taka osoba, która identyfikuje sferę słabości w swoim wnętrzu, która rozumie, że nie jest autentyczna w jakimś obszarze swojej osobowości, która cierpi z powodu tej sytuacji i to cierpi tak bardzo, że podejmuje decyzję. Oto prawdziwy kryzys. Prawdziwy kryzys zakłada decyzję. Ci, którzy ciągle przeżywają kryzys, tak naprawdę nigdy nawet nie wchodzą w kryzys, bo skoro są zawsze w kryzysie, to znaczy, że nigdy nie podejmują decyzji, by z kryzysu wyjść. Natomiast częścią każdego kryzysu jest decyzja. Częścią każdego kryzysu jest odwaga zdecydowania czegoś. Może to być coś niewielkiego, względnego, ale ważne jest, aby dokonany został wybór, aby podjęta została decyzja, która zmienia w jakiś sposób moje życie. Oto odwaga wykazana przez tego rządcę. W jakim kierunku idzie jego decyzja? Ów człowiek wybiera operację transformizmu: zmienia dłużników swego pana w osobistych przyjaciół. Oczywistym jest, że była to operacja nieuczciwa. Ale także tutaj trzeba nam uchwycić ważny aspekt ewangeliczny. Ów człowiek sprawił, że sytuacja nieprzewidzianej biedy czy braku zmieniła się w uprzywilejowaną, opatrznościową okazję, aby nadać własnemu życiu zdecydowanie nowy kierunek. Jaki to kierunek? To kierunek miłosierdzia i darmowości. To pozwala nam dostrzec ewangeliczny aspekt postępowania rządcy. Moglibyśmy powiedzieć tak: nieuczciwy rządca to ten, który cieszy się sam swoją uprzywilejowaną sytuacją bliskości wobec pana; dobry zarządca to ten, który sprawia, że jego bliskość wobec pana – jego przyjaźń z Bogiem, moglibyśmy powiedzieć – będą mogli przeżywać wszyscy, że owocami jego bliskości wobec pana cieszyć się będą mogli wszyscy. Każdy kryzys, który życie nam proponuje do przeżycia, a w pewnym sensie każdy dzień ma swój kryzys, mógłby być opatrznościową okazją, aby nadać naszemu życiu dokładnie ten kierunek. Każdego dnia możemy sprawiać, by to, czym sami się cieszymy, by nasza bliskość z Bogiem mogła być przeżywana przez innych i by inni również nią mogli się cieszyć.

---------------------------------------------------------------------

Zachęcamy do skorzystania z nagrań bieżącej sesji:

oraz innych sesji, które w bieżącym roku odbyły się w naszym domu. Prowadzili je: Józef Augustyn SJ; ks. Waldemar Chrostowski; abp Bruno Forte;  ks. Stanisław HaręzgaMarko Ivan Rupnik SJ, Maria Campatelli, Nataša Govekar, Krzysztof Wons SDSPiotr Szyrszeń SDSPiotr Ślęczka SDS.