Ta strona używa plików Cookie. Korzystając z tej strony zgadzasz się na umieszczenie tych plików na twoim urządzeniu
Język polskiJęzyk polski
pin ul. św Jacka 16, 30-364 Kraków
clock

Sekretariat czynny:
9:00 -12:00 | 14:00 -17:30 | 18:00 -19:00

pinclockphonemailmail

ul. św Jacka 16, 30-364 Kraków

Sekretariat: 9:00 -12:00 | 14:30 -17:30 | 18:00 -19:00

Strona główna

 

up-arrow

Modlitewny dialog z Bogiem decyduje o jakości rekolekcji

Modlitewny dialog z Bogiem decyduje o jakości rekolekcji
homilia - poniedziałek V tygodnia zwykłego (rok I), 9 lutego 2015 r.
Rdz 1, 1-19; Ps 104, 1-2a.5-6.10.12.24.35c; Mk 6, 53-56

Kiedy odczytamy dzisiejsze słowo Boże w kluczu rozpoczynających się naszych rekolekcji, okazuje się, że to my przeprawiliśmy się z jednego brzegu na drugi. Opuściliśmy krainę naszej codzienności, naszej pracy i relacji, które budujemy, bo na kilka dni pragniemy się zatrzymać w krainie świętych rekolekcji. Dla wielu z nas była wyprawa wymagająca: trzeba było ponieść koszty i poczynić zabiegi, jak choćby znalezienie wolnego czasu czy osoby, która zastąpiłaby nas w tych dniach w naszych obowiązkach.

Czytamy dziś w Ewangelii, że „przypłynęli do ziemi Genezaret i przybili do brzegu”. Kiedy statek zawija do portu albo żaglówka przybija do brzegu, marynarze bądź uczestnicy rejsu na ogół są szczęśliwi, cieszą się. Kiedy nasza „łódź” - w naszym przypadku był to autobus, pociąg, tramwaj, a może samolot - „przybiła do brzegu” krainy rekolekcyjnej być może towarzyszyły nam i nadal nam towarzyszą różne uczucia: nadzieja, radość, obawa, jak będzie wyglądał ten czas, lęk itp. Podobne albo różne uczucia mogą nam towarzyszyć również w czasie trwania rekolekcji. Chcemy jednak pamiętać, że to nie uczucia zadecydują o jakości naszych ćwiczeń, ale nasz modlitewny dialog z Panem Bogiem. O jakości czasu ćwiczeń rekolekcyjnych zadecyduje nasze serce otwarte na słuchanie słowa Bożego. Słowo Boże i nasza jemu wierność zadecyduje o tym, jak będą wyglądały te rekolekcje i jakie po nich będziemy zbierać owoce.

Z Ewangelii dowiadujemy się, że Jezus i uczniowie „wysiedli z łodzi”. My też musimy i to obowiązkowo, a obrazowo mówiąc „obiema nogami”, wysiąść z łodzi. Trzeba stanąć mocno, zdecydowanie i twardo na rekolekcyjnej ziemi, aby później całym sobą - „całym swoim sercem, całą swoją duszą, całym swoim umysłem i całą swoją mocą” (Mk 12, 30) - przeżyć ten święty czas. Inaczej się nie da! Inaczej nasze rekolekcje będą stratą czasu, bo rekolekcje nie znoszą połowiczności, nie znoszą takiej postawy „trochę - dla… siebie, trochę - dla… nie wiadomo”. W rekolekcje ma być zaangażowane całe moje serce i życie.

Ewangelista stwierdza: „zaraz Go poznano”. W czasie ćwiczeń św. Ignacego razem z Jezusem na modlitwie będziemy poznawać prawdę o naszym życiu. Wiemy już może z doświadczenia innych rekolekcji, że proces poznawania siebie nie skończy się w czasie tych rekolekcji, ale ufamy że dane nam będzie poznać następną cząstkę prawdy o nas samych, o naszym życiu i tym, co jest w nim istotne i co trzeba koniecznie zmienić. Musimy się też zgodzić na to, że niektóre sprawy zrozumiemy dopiero po rekolekcjach. Będziemy też poznawać Pana Jezusa, ciągle bowiem znamy Go za mało, co z kolei sprawia, że słabo Go kochamy, a w rezultacie również nieudolnie Go w życiu naśladujemy. Niestety, wielu patrzących na nasze życie z zewnątrz mogłoby czasem wyciągnąć wniosek, że nasze „naśladowanie” jest jak „prześladowanie”. Chcemy więc Jezusa Chrystusa bardziej poznać i ukochać oraz zdecydowanie naśladować. Czasem, a może i często, przegrywa On bowiem w naszym życiu z jakąś tam gwiazdą sportu czy gwiazdką filmu. Niestety, czasem te gwiazdy i gwiazdki, a nie nasz Pan, Jezus Chrystus, są dla nas punktem odniesienia i wpływają na nasze decyzje życiowe. A wówczas, ostatecznie, nie tylko Jezus w nas, ale my sami przegrywamy i coś tracimy.

„Ludzie biegali…”. Mieszkańcy krainy Genezaret „biegali”. W czasie ćwiczeń rekolekcyjnych biegania nie przewidujemy, chyba że ktoś złapałby - co nie daj Boże! - chorobę na „b”. Chcemy zatroszczyć się w tym czasie o pewną „stabilizację”, a wręcz o „majestatyczny krok”. Chcemy zatroszczyć się o klimat rekolekcyjnej ciszy i spokoju, chcemy unikać nerwowych ruchów, chcemy zatroszczyć się o opanowanie.

„Zaczęli znosić na noszach chorych, tam gdzie, jak słyszeli, [Jezus] przebywa”. My przywieźliśmy nasze serca i nasze życie, które niestety może w wielu miejscach jest chore, naznaczone bezładem i pustką. Rozpoczynamy rekolekcje z sercami spragnionymi ładu i piękna, z sercami spragnionymi pełni. Stajemy tu z sercami, które potrzebują Bożej interwencji; z życiem, które pragnie odzyskać harmonię i napełnić się łaską. Nie wiemy, ile dni rekolekcyjnych będzie słonecznych, ani w ile rekolekcyjnych nocy na niebie pojawią się księżyc i gwiazdy, ale nie przyjechaliśmy tu przecież ani po opaleniznę, ani po romantyczne przeżycia. W słowie Bożym czytamy dziś, że Bóg uczynił słońce, by rządziło dniem, a księżyc i gwiazdy, by rządziły nocą (Rdz 1, 16). Wielu z nas pewno pragnie dzięki rekolekcjom odzyskać pełną kontrolę na własnym życiem, chce uwolnić się od szantażu czy przemocy różnych nałogów, zniewoleń czy uzależnień. Chcemy poczuć na nowo wolność, ku której wyswobodził nas Chrystus i tą wolnością się ucieszyć (por. Ga 5, 1). Tym, do których wrócimy po ośmiu dniach rekolekcji, zapewne nie obiecywaliśmy żadnej gwiazdki z nieba. Z pewnością jednak mogą oni oczekiwać na to, że wrócimy z rekolekcji choć trochę lepsi, bardziej poukładani i rozkochani w Bogu. Wielu z nich może właśnie takie marzenie nosi w swoim sercu. Wielu z nich będzie nas wspierać ufną modlitwą albo cierpieniem ofiarowanym w naszej intencji. Trzeba nam uczynić wszystko, by ich nie zawieść.

Widział Bóg, że to co stworzył „było dobre”. Tymczasem to, co człowiek naszych czasów czyni w świetle nieraz jest tak przerażające, że już nie tylko dzień , ale nawet noc bardzo się tego wstydzi. Chcemy więc się przyjrzeć, czy dobrze wykorzystujemy dar światłości, czy korzystamy ze Światłości, którą jest sam Pan, czy wykorzystujemy dobrze światło, które bije ze słowa Bożego? Niech Pan, który oddzielił światło od ciemności, ziemię od morza, pomoże nam w czasie tych rekolekcji oddzielić to, co się w nas i w naszym życiu pomieszało czy poplątało, co w nas stało się mało przejrzyste, a wręcz zagmatwane. My próbujemy to czasem oddzielać własnymi siłami, a to wtedy się jeszcze bardziej w nas miesza i pląta; powstaje jeszcze więcej węzłów, z którymi nie potrafimy sobie poradzić.

Słyszeliśmy w pierwszym czytaniu, że Bóg powiedział: „Niechaj ziemia wyda rośliny zielone: trawy dające nasiona, drzewa owocowe rodzące na ziemi według swego gatunku owoce, w których są nasiona” (Rdz 1, 11). Ufamy, że dzięki rekolekcjom, dzięki spotkaniu z Panem i Jego słowem, nasze życie wyda piękne nasiona, a potem owoce sprawiedliwości i dobroci. Ufamy, że z ziarna, które w nas dojrzeje, będzie można wypiec wspaniały chleb. Ufamy, że każdy kto spróbuje chleba naszego życia, przemienionego przez Pana, będzie mógł powiedzieć: „było dobre” i poprosi o kolejny kęs. Pojawi się w nas wówczas ta świadomość, że nasze życie jest potrzebne, że umiemy choć trochę naśladować Chleb Życia, czyli Jezusa Chrystusa.

Ryszard Stankiewicz SDS